Ewangelie, choć niewiele w nich miejsc, które opowiadają o św. Andrzeju, to jednak pokazują bogactwo jego osobowości. Zaraz u początków publicznej działalności Jezusa ma miejsce scena, w której widać, jak dwóch ludzi podąża za Jezusem. Jednym z nich jest właśnie Andrzej. Jezus odwracając się dostrzega ich i pyta: „Czego szukacie?” W Andrzeju i w tym drugim (nieznanym z imienia) Jezus dostrzegł ludzi, którzy czegoś szukali. Dziś także: wiele osób jest poszukujących. Czego szukają? – dobrej szkoły, pracy, wielkiej miłości życia.
Współcześnie życie jest poplątane. Podważa się wartość rodziny, autorytet szkoły i Kościoła. W tym pogmatwaniu wiele osób szuka czegoś głębszego: sensu życia, prawdziwych autorytetów, szuka… prawdy. Andrzej szukając, odnalazł Nauczyciela. Na pytanie Jezusa „Czego szukacie?”, Andrzej zwraca się wymownym określeniem: „Rabbi – to znaczy Nauczycielu”. Andrzej dostrzega, że to właśnie Jezus może go wiele nauczyć, dlatego nazywa Go rabbim, nauczycielem.
Andrzej pyta dalej: „gdzie mieszkasz?” Chce z Jezusem spędzić czas, chce z Nim przebywać, chce stać się Jego uczniem. Jezus z prostotą i otwartością mówi: „Chodźcie a zobaczycie”. Ewangelista dopowiada: „A oni poszli i zobaczyli, gdzie mieszka i tego dnia pozostali u Niego”. Andrzej, szukając prawdy i sensu, zostaje zaproszony do mieszkania Jezusa. My także jesteśmy zaproszeni. Każdemu z nas Pan Jezus mówi: Chodź i zobacz. Zaprasza nas do siebie; czyli dokąd? Zaprasza nas do wspólnoty Kościoła, bo On, zmartwychwstały Pan, we wspólnocie Kościoła żyje i mieszka.
Andrzej i jego towarzysz rzeczywiście zostali z Jezusem. Przeżywali radość przebywania z Nim i coraz bliższego poznawania Jezusa. Andrzej był tak przepełniony radością z odnalezienia Jezusa i spotkania z Nim, że pobiegł do swojego brata Piotra i zawołał: „Znaleźliśmy Mesjasza – to znaczy Chrystusa”. Na początku spotkania Jezus był dla Andrzeja – Nauczycielem, potem Piotrowi powiedział: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Mesjasz to ktoś ważniejszy niż nauczyciel. Nauczycieli jest wielu, Mesjasz – jest jeden. Im dłużej przebywa się z Jezusem, tym lepiej się Go poznaje. Warto zatem z Jezusem przebywać: na modlitwie, adoracji, Eucharystii, by w ten sposób lepiej Go poznać.
Z tamtego wydarzenia płynie jeszcze jeden impuls: ewangelizacyjny. Andrzej odkrywszy prawdę o Jezusie od razu poszedł podzielić się nią ze swoim bratem. Mało tego: przyprowadził go do Jezusa. Wiary nie wolno zachowywać jedynie dla siebie, trzeba się nią dzielić, trzeba ją odważnie głosić. Nie trzeba iść daleko, warto i trzeba rozpocząć od własnej rodziny. Jakże ważne są wewnątrzrodzinne rozmowy na tematy wiary: ze współmałżonkiem, z dziećmi, z rodzeństwem. Może ktoś nam bliski stoi z dala od Boga, może ktoś jest poszukujący, może ktoś czeka, aby go przyprowadzić do Boga.
Przejdźmy do innego fragmentu z Ewangelii, pozornie niewiele znaczącego. Kiedyś w pobliżu Jezusa (a działo się to w Jerozolimie) znaleźli się pewni Grecy, którzy chcieli się z Nim spotkać. Zwrócili się w tej sprawie do apostoła Filipa: Panie, chcemy ujrzeć Jezusa. Filip z kolei poszedł z tą sprawą do Andrzeja i razem udali się do Jezusa. Andrzej i Filip okazali się pośrednikami między Jezusem a Grekami. Obydwaj zresztą mieli greckie (nie hebrajskie) imiona. Andrzej pochodził z Galilei, która miała niemałe kontakty z Grecją. Wszystkie te fakty leżą u podstaw wielkiej misji Andrzeja. Już po zesłaniu Ducha Świętego rozpoczął działalność apostolską wśród Greków. O Grekach przyjmujących wiarę mówi inny apostoł: Paweł, w Liście do Rzymian. Jak Piotr powędrował do Rzymu, tak Andrzej ewangelizował świat grecki. Spotkanie Andrzeja z Grekami oraz jego dalsza misja w świecie greckim pokazują, że w głoszeniu Ewangelii Andrzej nie zatrzymał się na własnej rodzinie i poszedł dalej. To wszystko stanowi kolejne wezwanie dla nas. Mamy głosić prawdę Ewangelii w społeczeństwie: w zakładach pracy, firmach, szkołach, na uczelniach. W takich miejscach trzeba być świadkami Jezusa i Jego apostołami. Może w określonych sytuacjach okażemy się dobrymi pośrednikami między konkretnymi ludźmi a Jezusem, tak jak Andrzej był pośrednikiem dla Greków. Oni mieli wielkie pragnienie zobaczenia Jezusa i Andrzej im to umożliwił. Jeśli o kimś wiemy, że ma takie pragnienie, to powinniśmy pomóc w jego realizacji. Może temu służyć zwykła rozmowa na tematy wiary, czasem może będzie potrzebna jakaś głębsza argumentacja.
Na koniec trzeba powiedzieć o jeszcze jednym: św. Andrzej wzywa nas do takiej odwagi wiary, która nie cofa się nawet przed męczeństwem. Piotr, jego brat zginął śmiercią męczeńską w Rzymie, według tradycji przybity do krzyża głową do dołu. On, Andrzej zginął w Patrasie, w Grecji także przybity do krzyża, którego ramiona skrzyżowano ukośnie. Stąd mamy znak drogowy: krzyż św. Andrzeja. Jest to znak w kształcie litery X, którą po grecku należy czytać jako „chi”, a „chi” jest pierwszą literą greckiego imienia „Christos”. W ikonografii chrześcijańskiej grecka litera „Chi”, wyglądająca jak „X”, zawsze była symbolem Chrystusa, czyli Mesjasza. Tak jak Andrzej całym życiem wskazywał na Chrystusa, którego na początku rozpoznał jako Mesjasza, tak krzyż św. Andrzeja jest wprost znakiem Chrystusa. I my powinniśmy codziennie składać świadectwo o Jezusie, a nawet powinniśmy być gotowi na męczeństwo.