Życie jako mission (im)possible
1. Zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii, mamy do czynienia z mową pożegnalną. Paweł żegna się z uczniami w Efezie, a Jezus z Apostołami w Wieczerniku. Apostoł Narodów dokonuje podsumowania swojej misyjnej działalności. Udaje się do Jerozolimy czując, że spotka go tam los podobny do losu Jezusa. „Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej”. W swoich listach Paweł nieraz porównywał życie chrześcijanina do sportowych zawodów, do walki o laur zwycięstwa. Teraz odnosi tę myśl do własnego życia. Mówi o dokończeniu biegu. Co jest ważne w moim życiu? Jaki jest jego cel? Nasze życie bywa nieustanną bieganiną, od rana do wieczora? Czy jednak wiemy, po co tak biegamy? To jasne, że każdy z nas ma inne zadanie, inne powołanie, ale dobrze jest mieć świadomość nadrzędnego celu. O co mi ostatecznie chodzi? Gdzie jest moje Westerplatte? Jakie miejsce wśród moich życiowych celów zajmuje Bóg?
2. Pan żegnając się z uczniami modli się do Ojca: „Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania”. Wybrzmiewa podobna tonacja jak u Pawła. Radość z wypełnienia zadania na chwałę Boga. Dziś dominuje zgoła inne podejście do życia. Nie poszukiwanie chwały Boga, ale poszukiwanie swojej chwały. Ludzie pytają raczej „co ja z tego będę miał”, niż „ile ja mogę z siebie dać”. Życie jako misja, służba, powołanie, zadanie do wykonania – to najbardziej szlachetny sposób przeżywania swojej wolności. Dotyczy to każdego powołania.
3. „Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi”. Jezus modlił się w wieczerniku także za mnie. Wiedział doskonale, że świat będzie chciał zdusić w nas szlachetne pragnienia i będzie proponował nam maksimum przyjemności z życia, myślenie tylko o sobie. Jezus pragnie byśmy byli Jego i Ojca. Odchodząc z tego świata ogarnia swoją miłością naszą niedoskonałą wolę. Jego łaska wzmacnia nas i chroni. Bylebym tylko chciał należeć do Niego, a nie tylko do siebie. Bylebym szukał siebie bardziej w Nim niż w sobie.