Jak to w niebie będzie



Do Jezusa przyszli saduceusze. Saduceusze, to stara arystokracja jerozolimska, która nie lubiła nowinek, także tych biblijnych. Dla nich liczył się przede wszystkim Pięcioksiąg, inne księgi, to druga liga. W oparciu o Pięcioksiąg właśnie i zawarte w nim „prawo lewiratu”, nakazujące wskrzesić zmarłemu bratu potomka, przez poślubienie wdowy, saduceusze chcieli ośmieszyć Jezusa, wykazując absurd w Jego nauczaniu.

I pytali Go w ten sposób. Nieodżałowanej pamięci ks. Piotr Pawlukiewicz zwykł powtarzać, że jeśli nie chcesz narazić się na śmieszność lub na przytyk ze strony Jezusa, nigdy nie pytaj Go: jak? Jak odbuduje świątynię jerozolimską w trzy dni? Jak nakarmi ludzi na pustyni? Jak może dać swoje Ciało do spożycia? I tak dalej, i tak dalej. Saduceusze w dzisiejszej Ewangelii popełnili niestety ten błąd pytając Jezusa – jak? Jak siedmiu braci podzieli się w niebie jedną żoną? Wniosek, niby dla nich oczywisty – nie ma zmartwychwstania! W odpowiedzi zostali pokonani swą własną bronią, bo powołując się na Pięcioksiąg właśnie (nie czytaliście w księdze Mojżesza?), Pan Jezus uświadomił im błąd ich rozumowania (jesteście w błędzie, nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej): niebo nie jest bowiem fotokopią ziemi i tam wszystko będzie inaczej. Jak? Nie pytaj Jezusa: jak? To „departament ściśle przez Niego strzeżony”, by przywołać raz jeszcze słowa księdza Piotra.

Gdy powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić. Zwykle po tych słowach jedni w kościele są podniesieni na duchu, inni, przeciwnie, się smucą. Tym, którzy mają kochających mężów, żony, trochę pewnie żal, że będą jak aniołowie w niebie. Tym, którym się nie powiodło i „męczą się” w małżeństwie, z pewnością lżej i myślą sobie: „chwała Bogu”! Nic bardziej błędnego, bo tam, w niebie, i jedni i drudzy powiemy Bogu – „chwała”! Ponieważ On zawsze zaskakuje nas winem lepszym, niż my sami sobie przygotujemy: przypomnijmy sobie wesele w Kanie!
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama