Chyba nigdy wcześniej nie mówiono tyle na temat higieny, konieczności mycia rąk, dezynfekcji jak w ostatnich dwóch latach. Także temat troski o środowisko, w którym żyjemy, jest podejmowany przez różnych specjalistów z zakresu ekologii. Jesteśmy tymi tematami zmęczeni, choć trudno podważać zasadność wskazań niezależnie od aktualnej sytuacji epidemicznej.
Dzisiaj w Ewangelii pojawia się jednak problem higieny rytualnej. Stosunek do niej stanowi zarzewie sporu. Faryzeusze i uczeni w Piśmie zaobserwowali, że uczniowie Jezusa nie przestrzegają tradycyjnego obmycia rąk. Znaleźli więc powód do oskarżeń i potępienia. Ze słów Jezusa: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”» wynika, że spełnianie tych praktyk jedynie z uwagi na tradycję, a nie głębiej uzasadnioną motywację, staje się bezdusznym rytualizmem.
Prawo, tradycja starszych, rytualne obmycia muszą mieć związek z miłością do Boga i bliźnich. Także w naszym życiu ta sama zależność powinna występować między różnymi czynami ascetycznymi a relacjami do Boga i ludzi. Jaki bowiem sens będzie miała rezygnacja z jedzenia mięsa w piątek lub podejmowanie innych czynów dla samej litery prawa, a nawet wzbudzenia podziwu, kiedy jednocześnie nic nie będziemy robili, aby odniesienia w rodzinie, sąsiedztwie, w pracy lub szkole były lepsze? Niestety ucieczka w rytualizm wciąż nam grozi.
Potrzebujemy higieny w różnych wymiarach życia. Od czystości świata w skali mikro i makro zależą przyszłe losy świata, a nawet istnienie następnych pokoleń. Troska ta ma związek z moralną odpowiedzialnością za siebie i innych. Ale czyste środowisko to nie wszystko. Aby nasz świat stawał się bardziej Boży i ludzki potrzebujemy higieny serca.