Dziecko, które przywołał Pan Jezus pewnie było trochę speszone. Nie bardzo wiedziało, dlaczego ma być przykładem dla uczniów. Nawet najmłodszy z nich w dziecięcych oczach należał do świata dorosłych, ludzi dużych, silnych i samodzielnych. To jednak dla owego chłopca czy dziewczynki było bez znaczenia. Z pewnością miało pełne zaufanie do Nauczyciela, gdzieś blisko był ojciec lub matka.
Dziecko jest oczywiście symbolem postawy, którą może i powinien przyjąć człowiek w każdym wieku. Jakie cechy dziecka miał na myśli Pan Jezus? Może wielu z nas w pierwszym momencie pomyśli, że chodzi o niewinność. Tylko że niewinność dziecka wynika z nieświadomości. Dziecko przecież potrafi być złośliwe, samolubne, kłamać, krzywdzić. Ponieważ jednak dopiero uczy się korzystać z wolności, więc jego odpowiedzialność jest ograniczona. Dziecko Boże jest wolne, taka jest z woli Boga jego natura. Niewinność nie jest warunkiem aby być w królestwie niebieskim. Na szczęście, bo inaczej nikt z nas nie miałby do niego wstępu.
Dziecko może się zabłąkać, jak owca z przypowieści. Ale kiedy się zgubi, czeka na pomoc od rodziców, jak owca czeka na ratunek od pasterza. Mądre dziecko jest świadome, że potrzebuje rodziców i im ufa. W tym sensie jest pokorne. Bóg oczekuje od nas pokory, a więc świadomości kim jesteśmy wobec Niego i jakie są nasze ograniczenia.
Tego mają się nauczyć Apostołowie, a wraz z nimi my wszyscy. Równocześnie Pan mówi: kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Kościół jest wspólnotą dzieci Bożych. Również tych, które się pogubiły. Jeśli mają w sobie coś z dziecięcej prostoty, zaufania, potrzeby pomocy, należy je przyjąć. Tym bardziej, że każdemu, nawet „najgrzeczniejszemu”, dziecku Bożemu zdarza się zabłądzić. Zarazem Pan Jezus wskazuje, że aby być w Jego rodzinie trzeba spełniać warunek, którym jest przyjąć wobec Boga postawę dziecka. Jego miłość jest bezwarunkowa, ale kto nie stanie się jak dziecko, nie będzie umiał jej przyjąć. Kto jest przekonany, że jest w stanie sam siebie zbawić, własnym wysiłkiem osiągnąć szczęście, w gruncie rzeczy nie chce być w królestwie niebieskim. Kto chce być w Kościele na swoich warunkach („Watykan niech zmieni to czy tamto w nauczaniu Kościoła, to ja się do niego zapiszę”), nie ma w sobie postawy dziecka. A w rodzinie Bożej można być tylko synem lub córką, nie ma tam wujków i ciotek, nie ma też sąsiadów. Trójjedyny Bóg, jego dzieci, a wśród nich jedno wyjątkowa córka – ta która stała się matką Syna Bożego według ludzkiej natury.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.