Psychologizujący klucz interpretacji biblijnej, tak dobrze obecny we współczesnej egzegezie, każe myśleć, że trójka przyjaciół Jezusa z Betanii to ludzie aspołeczni. Sytuacja w domu Marty, Marii i Łazarza nie jest regularna. Nic nie wspomina się o ich ojcu ani matce. Samotne życie rodzeństwa nie było czymś normalnym w antycznym świecie Wschodu. Skoro Łazarz, Marta i Maria są sierotami, powinni tym samym być zalęknieni, otyli, zakompleksieni i wycofani afektywnie. Nic bardziej błędnego! Zapisy tak zwanych kronik prowansalskich opowiadają o nich ciekawe rzeczy. Między losem Marii Magdaleny a życiem trójki z Betanii zachodzi historyczne podobieństwo. Obsesyjnie antychrześcijańscy Żydzi usiłują zatrzeć ślady po zmartwychwstaniu Chrystusa, muszą tym samym pozbyć się Łazarza. Pakują rodzeństwo na chybotliwą łódkę, wpychając ich kopniakiem w odmęty wzburzonego Morza Śródziemnego. I znów rozbitkowie uratują się, dosięgając bezpiecznie francuskiego wybrzeża. W kronikach prowansalskich Łazarz wymieniany jest nawet jako pierwszy biskup Marsylii. Czy było tak naprawdę nie wiadomo, nie zachowały się przecież żadne dekrety, pieczątki albo dokumenty. Pewne jest to, że pamięć pierwszych chrześcijan wspomina trójkę z Betanii jako ludzi dzielnych, pełnych inicjatywy i twórczych. Biskupem lokalnego Kościoła, do tego w sytuacji misyjnej, nie mógł zostać jakiś mydłek albo mięczak lecz świadek zdolny do męczeństwa.
Narcyzm to fałszywy kod do miłości. Pozornie sensem wszystkich wyborów i decyzji narcyza jest sztuka kochania, nigdy jednak nie stanie się jej mistrzem, bo nie potrafi rozeznać, że szczęście leży poza granicą myślenia o sobie. Jednocześnie narcyzm jako totalny system relacji narzucony współczesnej cywilizacji, jest jedną z głównych przyczyn jej gwałtownej, bolesnej zapaści. Wyobraźnię ludzi stopniowo oswojono z egocentrycznym dogmatem, że kochać to być polubionym, awansowanym, atrakcyjnym i w efekcie skonsumowanym. Po ulicach współczesnych miasteczek późnymi wieczorami, snuje się nadzwyczajna ilość nastolatków – potencjalnych Mart, Marii i Łazarzy – z silnym pragnieniem ustrzelenia emocjonalnej przygody. Muszą się ordynarnie obnażyć, wystawić wątłe piersi i cherlawe kolana, napompować botoks, podkreślając brzydką kreską makijaż. Koniec końców, obok ćmiącej skręta nastolatki, z piskiem opon wyhamuje limuzyna, a pan o głodnych oczach wilka spuści w dół przyciemnioną szybę i pokiwa palcem na kochanie. Wielka bieda. Miłość nikogo nie czyni przedmiotem selekcji, jest czynny aktem a nie biernym procesem. Kocha osoba, towar nie kocha. Miłość znajdzie człowiek z inicjatywą, a nie klient. Szkoda marnować życie i przestawać godzinami z nogi na nogę pod pubem na zakręcie. Lepiej zostać wolontariuszem, służyć, podać kubek wody nieznanemu, otworzyć drzwi ludziom spoza kręgu – wtedy kogoś pokocha się naprawdę. Ostatecznie miłość to nie atrakcja lecz odpowiedzialność.
W słynnym pytaniu Marty do Jezusa wybrzmiewa niepokój narcyza. Czy nie jest obojętna dla Pana? Czy On się nią zajmuje (por. Łk 10, 40)? Z tego powodu wielu rozmija się z miłością, bo nie wie, że kochać to dzielić się, a nie tylko przyjmować. Jan apostoł stawia znak równości między miłością a narodzinami (por. 1 J 4, 7). Akt urodzin oznacza przecież moment wydobycia się spod innego serca i ryzyko istnienia na zewnątrz od łona matki.
Liczysz na miłość jak wszyscy. Dobrze, ale wiedz, że kochać to brać inicjatywę, a nie biernie czekać, aż ktoś gwizdnie na smutnego narcyza.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.